Nasza pięcioosobowa rodzina wymarzyła sobie kota, który byłby urodziwy jak kot rosyjski niebieski, a przy tym odważny jak lew, łagodny jak baranek, wesoły jak szczygiełek, wierny jak pies i zdrów jak ryba. Po dogłębnym przestudiowaniu kocich charakterów, nasza córka Marta znalazła rasę, która – ku naszemu zdumieniu – spełniała wszystkie te oczekiwania. Był to korat – kot, który w pierwszej chwili wydał nam się zbyt piękny, by mógł być prawdziwy. Cóż, szybko odkryliśmy, że miał istotną wadę – w 2010 był w Polsce nieosiągalny… To nas jednak nie zniechęciło.
Żeby poznać korata osobiście, trzeba było wybrać się za morze. W odpowiedzi na nasz e-mail, małżeństwo Karin Sjöholm i Petter Terenius ze Szwecji zaprosili nas do odwiedzenia swojej hodowli Mästertassen, a my od razu skorzystaliśmy ze sposobności poznania pary doświadczonych hodowców tej rasy, a przede wszystkim ich liczącego pięć kotów stada. W ten sposób chcieliśmy stwierdzić, jak koraty naszej wyobraźni mają się do rzeczywistości, i czy słusznie nam się wydaje, że te niezwykłe koty i my jesteśmy dla siebie po prostu stworzeni…
Koraty naszych marzeń miały być kotami skorymi do dzielenia życia z dużą rodziną – przede wszystkim miały być śmiałe, kontaktowe i towarzyskie, a do tego obdarzone naturalną urodą, nie wspominając już o fascynującej historii tej starej rasy. Koty, które czekały na nas niczym komitet powitalny na progu mieszkania Karin i Pettera, spełniły nasze oczekiwania pod każdym względem! Pięć srebrzystych koratów o jasnozielonych oczach zaprezentowało się nam jako zwierzątka bystre, odważne, żywo nami zainteresowane, skore do interakcji i niezmordowane w zabawie, a przy tym zrównoważone i delikatne. Czułe do siebie nawzajem i wyraźnie ceniące swoje towarzystwo, przywodziły na myśl miniaturowe stado lwów. Matouf, Natell, Minoe, Isme i Louwin szybko utwierdziły nas w przekonaniu, że korat to rasa, jakiej szukaliśmy. Tymczasem Karin i Petter obserwowali z uwagą nasze rodzinne stadko nabierając zaufania, że mogą nam powierzyć kocięta ze swojej hodowli, tak byśmy i my mogli cieszyć się towarzystwem tych wyjątkowych zwierząt i popularyzować ukochaną przez nich rasę w Polsce.
Niespełna rok po naszej wizycie w szwedzkiej hodowli wyruszyliśmy w kolejną podróż za morze – tym razem, żeby przywieźć stamtąd dwa czteromiesięczne koraty – kocurka Lusse i kotkę Dessi. 4 sierpnia 2011 r. staliśmy się dumnymi posiadaczami pierwszych – z tego, co nam wiadomo – przeznaczonych do hodowli koratów w Polsce.
Na nasz przydomek hodowlany wybraliśmy dźwięczne tajskie słowo morakot, oznaczające szmaragd, aby oddać sprawiedliwość największej ozdobie koratów – ich niesamowitym, zielonym oczom – i aby oddać ukłon ich ojczyźnie, której tradycję hodowli zamierzamy kontynuować w Polsce.
nasze koraty z Tajlandii
18 listopada 2012 nasza hodowla wzbogaciła się o dwa zupełnie wyjątkowe koty – kotkę Mook Mai (po tajsku: Jedwabna Perła) ur. 14 lutego 2012 i kocurka Nong Noon (po tajsku: Młoda Bawełna) ur. 28 lutego 2012, które przybyły do nas prosto z Tajlandii. Muka i Nono, jak je nazywamy, pochodzą z dwóch odrębnych linii, ze starej hodowli Khuna Chuchai z Phimai, prezesa Korat Conservation Club, hodowcy koratów od pięciu pokoleń. Koty te wybrała, przygotowała do podróży i przywiozła do Polski doświadczona australijska hodowczyni polskiego pochodzenia, Eva Krynda. Sprowadzenie kotów do Polski było możliwe dzięki wsparciu kilku doświadczonych hodowców z Norwegii, Danii i Australii. Potomstwo naszych kotów wzbogaciło ich hodowle, dostarczając bezcennych nowych genów do puli jednej z najrzadszych w zachodnim świecie rasy, której hodowcy nade wszystko cenią sobie utrzymanie jej w doskonałym zdrowiu i kondycji.
Po lewej: dwumiesięczne kocięta Nong Noon, Mook Mai i jej brat z miotu z hodowli Khuna Chuchai Wisetjindawat. Na środku: ośmiomiesięczne kotki Mook Mai i Nong Noon przed wyjazdem z Tajlandii na rękach Nolana Betterly i Bew – Panarat Kamchat, amerykańsko – tajskiej pary, pod której troskliwą opieką zostały przygotowane do podróży do Europy. Wymagało to niezliczonej ilości badań, szczepień i zaświadczeń oraz skrupulatnego przygotowania kompletnej dokumentacji pochodzenia kotów, umożliwiającej wystawienie im rodowodów, na podstawie których zostały następnie zarejestrowane w CFA, TICA i FIFe. Po prawej: Panarat Kamchat w domu Khuna Chuchai, na tle jego trofeów wystawowych. Rodzina Khuna Chuchai hoduje koraty od pięciu pokoleń. Khun Chuchai podarował Evie Kryndzie dwa koraty, aby mogła przywieźć je do Europy, jako wyraz szacunku dla jej działań na rzecz zachowania tej rasy. Więcej na temat Khuna Chuchai, koratów w Tajlandii i wyprawy Evy Kryndy po Nong Noon i Mook Mai – na stronie Martina Clutterbucka, autora książki Siamese cats: legends and reality.
Nasze nowe koty są nie tylko prawdziwym skarbem dla miłośników rasy korat, ale przede wszystkim najmilszymi z usposobienia kotami, jakie można sobie wyobrazić. Mają w sobie legendarny tajski urok – Muka pięknie mruczy, a Nono wylewnie demonstruje swój przyjazny stosunek do całego świata, a przy tym oba koty potrafią zajrzeć człowiekowi głęboko w duszę.
Muka i Nono pierwszy raz w moich objęciach. Evie Kryndzie ciężko było rozstać się zwłaszcza z przemiłym Nono.
We wrześniu 2018 do naszej hodowli zawitał kolejny tajski kocurek – Vadhana Moonstone, a niedługo po nim, w styczniu 2019 młody kocurek z USA, Merrylynn’s Jankes. Jankes pochodzi z młodej gałęzi zacnej, starej amerykańskiej, szczycącej się championami hodowli koratów Judy i Denisa Ganoe, którzy przysłali nam Jankesa w ramach międzynarodowej wymiany hodowlanej, w zamian za Kalinę Kalayę Morakot*PL, która rok wcześniej wzbogaciła nowymi genami stare amerykańskie linie hodowlane. Podobnie jak nasz pierwszy kocurek, Nono, który zamieszkał z naszą przyjaciółką Martą, Muniek i Janek mieszkają każdy w odrębnym domu z wielkimi miłośnikami rasy korat – Muniek pod czułą opieką Sylwi i Piotrka, a Janek z wielkimi miłośnikami kotów: Justyną i Arturem oraz ich nastoletnimi dziećmi, Martyną i Szymonem, a także hodowlanymi kotkami rasy korat Mrumlą i Amarą i dwoma kastratami, kotem domowym Aldo i kotem brytyjskim Ingwarem.
Jako entuzjaści jednej z najczystszych i – niestety – najrzadszych, zagrożonych wyginięciem ras kotów, czujemy się powołani do propagowania odpowiedzialnej hodowli koratów wśród prawdziwych miłośników tej rasy i budujemy lokalnie nasz poznański korat “team”, wspierając radą i opieką potencjalnych przyszłych hodowców. Najmłodszymi jego członkami są Natalia i Kacper, którzy właśnie zamierzają spróbować swoich sił w hodowli z kotką Bakalią, oraz Kinga, która z partnerem i córeczką Nadią oddali się w słodką niewolę naszego najmłodszego, urodzonego w 2024r kocurka hodowlanego Zeusa Sezerp*PL z zaprzyjaźnionej hodowli Eweliny Rybak, który to kot wkrótce zostanie szczęśliwym ojcem nowych kociąt w naszej hodowli.
rodowody naszych koratów na www.pawpeds.com
Strona ta umożliwia przeanalizowanie rodowodów kotów różnych ras na przestrzeni wielu pokoleń – w przypadku Lussego i Dessi, do ponad dwudziestu pokoleń wstecz. Jak każdy prawdziwy korat, wszystkie nasze koty mają udokumentowanych przodków w Tajlandii. Warto zauważyć, ze pośród przodków Dessi i Lussego można znaleźć Narę i Darrę – dwa pierwsze koraty, od których rozpoczęła się hodowla tej rasy poza Tajlandią.
Korzystając z aplikacji test mating na stronie pawpeds można sprawdzić, jaki procent inbredu (chowu wsobnego) miałyby kocięta z hipotetycznego połączenia dwóch koratów z bazy danych na tej stronie. Dzięki tej aplikacji łatwiej jest dbać o unikanie zbyt bliskiego pokrewieństwa u kojarzonych ze sobą koratów, co wpływa pozytywnie na zachowanie rasy w jak najlepszym zdrowiu.